Zmiana platformy e-commerce

15 stycznia 2019 9min.

Kiedy zmienić platformę e-Commerce?

W świecie e-Commerce jedyną stałą rzeczą jest zmiana. Właściciele e-biznesów, którzy chcą być na czasie, nie mają łatwego życia. Nowa metoda płatności, z którą trzeba się zintegrować, zmiany w prawie, rozwijająca się konkurencja, zmienne przyzwyczajenia użytkowników, nowinki techniczne, nowe trendy stylistyczne, rozwój narzędzi… mógłbym tak wymieniać bez końca. Oczywiście zmiana to nic złego. Ci, którzy naprawdę nadążają za oczekiwaniami rynku, kroją dla siebie największe kawałki tortu. Poza tym, kto chciałby żyć w świecie bez wyzwań?

Zawartość artykułu:

  1. Kiedy nie zmieniać platformy?
  2. „Czytam dalej”
  3. Masz ograniczone możliwości rozwoju
  4. Dług technologiczny zjada lwią część developmentu
  5. Problemy ze skalowaniem
  6. Płacisz za rzeczy, które na całym świecie są standardem
  7. Zrobiłeś się archaiczny
  8. Podsumowanie

W całym tym kołowrotku zmian może się okazać, że w swoim sklepie dostrzegasz coraz więcej mankamentów:

  • coraz częściej się „nie da”,
  • rosną koszty rozwoju,
  • naprawa jednego psuje drugie,
  • nawet najbardziej cierpliwy pracownik wpada w szał przy pracy ze sklepem,
  • bardziej skupiasz się na gonieniu za ogonem niż rzeczywistym rozwoju.

Jeśli taki opis stanu rzeczy pokrywa się z Twoją rzeczywistością, to sygnał, że trzeba się poważnie zastanowić co dalej. Jednym z rozwiązań jest zrobienie wszystkiego od nowa.

Jak poznać, że przyszedł czas na podjęcie tak drastycznych kroków?

Kiedy nie zmieniać platformy?

Zacznę od końca, bo w nowoczesnym świecie wszystkim brakuje czasu, a nie chcę marnować Twojego na czytanie całego artykułu. Kiedy na pewno nie powinieneś wymieniać całego sklepu?

Krótko mówiąc, wtedy, kiedy Ci się to nie opłaca.

Oczywiście nie chcę nikogo odciągać od aktywnej walki o udziały w rynku, ale:

  1. Twoja bieżąca strategia wzrostu może opierać się o inne kanały (np. budowanie zasięgów w social media),
  2. zmiany w sklepie internetowym mogą być na tyle niewielkie, że nie powodują większych frustracji,
  3. możesz nie planować daleko idących zmian w niedalekiej przyszłości,
  4. być może jeszcze nie wykorzystałeś potencjału obecnych narzędzi.

Często wpadają do nas zapytania, które brzmią mniej więcej tak, że klient „chce mieć dokładnie to samo, ale na Magento 2”. Nie brzmi to ani jak sensowna strategia, ani tym bardziej coś opłacalnego.

Z pomocą przy podjęciu decyzji może przyjść nawet tak prosty wskaźnik, jak ROI dla nowego sklepu, przyjmując szacowany wzrost skali obrotów (lub różnicę ze spadkiem, jeśli miałby wystąpić bez zmiany) jako zysk.

Podsumowując, lektura dalszej części artykułu ma sens tylko wtedy, gdy planujesz intensywnie się rozwijać. W przeciwnym wypadku trzeba sobie zadać pytanie, jak bardzo rozsądne jest wydawanie kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych tylko po to, żeby taniej wyszła zmiana kilku rzeczy w przyszłości. To po prostu nigdy się nie zwróci.

„Czytam dalej”

Skoro czytasz dalej, to znaczy, że jednak masz poczucie, że nie wszystko w rozwoju Twojego sklepu idzie tak, jak sobie to wyobrażasz. Wiesz już, jak mniej więcej policzyć zwrot z inwestycji w zmianę sklepu internetowego. Czas na wskazanie momentów, w których warto skorzystać z kalkulatora i skontaktować się z agencją e-Commerce (na przykład z nami) w celu oszacowania kosztów zmiany sklepu.

Masz ograniczone możliwości rozwoju

Wykorzystując rozwiązania SaaS (lub zamkniętoźródłowe) w znacznym stopniu ograniczasz swoje możliwości rozwoju.

O ile w początkowej fazie rozwoju sklepu takie narzędzia są świetnym wyborem (głównie dlatego, że nie drenują kieszeni), to prędzej czy później staniesz pod ścianą. Trudno liczyć wówczas na zmiany w samym narzędziu (chyba że Twój pomysł jest na tyle uniwersalny, że warto po prostu go wdrożyć wszystkim). Jeśli jednak uda Ci się namówić dostawcę do zmian, prawdopodobnie nastąpi to z dużym opóźnieniem i będzie dotyczyć wszystkich sklepów.

Co to tak naprawdę oznacza? Tak czy inaczej, zapomnij o budowaniu przewagi konkurencyjnej z tytułu funkcjonalności samej platformy. Skazujesz się na bycie takim jak tysiące innych sklepów na tym samym silniku.

W najlepszym przypadku.

Najgorszy jest taki, że w ogóle nie będziesz mógł przełożyć potencjału Twojej firmy na narzędzie sprzedażowe. Zaawansowane konfiguratory dla Twoich produktów? To raczej nie stanie się w rozwiązaniach abonamentowych.

Dług technologiczny zjada lwią część developmentu

Niezależnie od wybranego silnika, jeśli Twój sklep rozwijał się przez lata i:

  • oszczędzałeś na programistach,
  • pracowałeś z kilkoma firmami,
  • pojawiały się zmiany „na wczoraj”,
  • agencje niekoniecznie wiedziały, jak robić dobry kod,

prawdopodobnie dług technologiczny (dla przypomnienia: braki w projekcie informatycznym — słabej jakości kod, niekompletna dokumentacja itd. — najczęściej wynikające z chęci wykonania pracy szybciej lub taniej) bezczelnie zżera Twój budżet na rozwój.

Jak mógłbyś ocenić, że borykasz się z długiem technologicznym, nie mając wiedzy technicznej?

  • analiza kosztów — jeśli podobne prace wymagają ponoszenia coraz większych kosztów, to jest szansa, że to właśnie efekt rosnącego długu,
  • wieczny refaktor — ciągnące się zadania poprawiania, optymalizowania i dokumentowania kodu wiążą się z tym, że prawdopodobnie już nikt nie potrafi tego kodu sensownie naprawić,
  • audyt zewnętrzny — możesz posiłkować się pomocą zewnętrznej firmy w celu zrobienia audytu stanu projektu. Warto jednak ostrożnie dobierać firmę, bo jak widać z punktu wyżej, refaktor to zawsze „świetny pomysł”,
  • ocena dostawcy — jeśli masz dobre relacje z dostawcą, kwestia długu na pewno w końcu wypłynie w rozmowach. Szczególnie dlatego, że niekoniecznie musi to być wina samej firmy, która realizuje projekt (na przykład zmiany „na wczoraj” nie pozostają bez wpływu na jakość kodu w projekcie).

Problemy ze skalowaniem

Problemy wydajnościowe po części wiążą się z długiem z poprzedniego punktu.

Jeśli Twój sklep rozwija się błyskawicznie — z każdym dniem przybywa klientów, asortyment rośnie, a Google Analytics nie nadąża ze zliczaniem wejść na stronę, możesz obudzić się z problemami wydajności platformy.

Optymalizacja z prawdziwego zdarzenia może być bardzo kosztowna w realizacji (choć oczywiście nie zawsze). Dlatego, jeśli sklep się „zatyka”, warto przed rozpoczęciem prac upewnić się, że będą efektywne w dłuższej perspektywie. Inaczej przesuwasz problem o krótki czas.

Płacisz za rzeczy, które na całym świecie są standardem

Nikt mnie nigdy nie przekona, że decydowanie się na autorskie rozwiązanie e-Commerce ma jakikolwiek sens. Nawet, gdyby przyjąć, że wywracamy Magento (lub inne rozwiązanie) do góry nogami (a przecież i takie projekty realizujemy), to zawsze na koniec dnia pozostaje:

  • framework, który jest znany na rynku,
  • pewna struktura kodu, która wymusza wdrażanie zmian,
  • cała społeczność, która rozwija projekt.

Jeśli nie wykorzystujesz jednego z gotowych rozwiązań, skazujesz się na płacenie za każdą nowinkę, która pojawi się w branży.

Najprostszy przykład, jaki przychodzi mi do głowy, to metody płatności. Praktycznie każdy duży gracz dba o to, żeby mieć gotowe integracje z najbardziej popularnymi rozwiązaniami e-Commerce.

Wystarczy spojrzeć na PayU: http://developers.payu.com/pl/plugins.html

To oczywiście naturalna rzecz, w końcu gotowe integracje to jeden z elementów, które stanowią o atrakcyjności danego rozwiązania płatniczego.

Jeśli w Twoim sklepie za każdą taką rzecz musisz płacić, to w większości przypadków skazujesz się na zupełnie niepotrzebne koszty. Swoim klientom, zamiast wyważania otwartych drzwi, proponujemy przesuwać koszt na rozwiązania naprawdę innowacyjne, a do prostych rzeczy używać gotowe moduły.

Vendor lock-in

W przypadku rozwiązań dedykowanych, nie tylko prawdopodobnie mocno przepłacasz za każdą funkcjonalność (szczególnie za te, które cały świat już ma za darmo). Ryzykujesz też uzależnieniem się od dostawcy.

To właśnie oznacza termin vendor lock-in. Przedsiębiorcy nie chcą być zależni od swoich dostawców, szczególnie w systemie tak krytycznym, jak ten, który generuje w Twojej firmie obroty.

Co może się wydarzyć:

  • Twój dostawca zrezygnuje ze współpracy z Tobą,
  • firma zamknie działalność,
  • pogorszą się Wasze relacje,
  • pogorszy się jakość rozwiązań dostarczanych przez firmę.

Takie sytuacje zdarzają się często. W efekcie zostajesz z kodem, którego nie zechce przejąć żadna firma, bo tak naprawdę nie wiadomo, co w nim siedzi.

Dlatego przy zmianie platformy warto stosować oprogramowanie open-source i dostawcę, wobec którego będziesz pewny, że w razie czego przekaże następcy wszystkie informacje niezbędne do rozpoczęcia prac.

Zrobiłeś się archaiczny

Przez sklepy internetowe (a właściwie cały Internet) co jakiś czas przechodzi fala zmian. Najczęściej wiąże się to ze zmianami w trendach projektowania stron internetowych (na przykład swego czasu modny zrobił się Material Design czy Metro UI).

Czasami przychodzi moda na nowe funkcjonalności.

Zdarza się też, że wychodzi nowa wersja narzędzia, a staremu kończy się wsparcie (tak było z Magento 2).

To wszystko może spowodować, że nawet jeśli nie miałeś planów dużego rozwoju systemu, ten plan mógł sam przyjść do Ciebie. Często zmiana grafiki to tak duży projekt, że warto policzyć, czy nie jest to dobra okazja do dalej idących zmian.

Zwróć uwagę, że to dobra okazja, żeby tak naprawdę rozwiązać większość problemów, które pojawiły się powyżej (zmiana agencji, nowy silnik, pozbycie się długu technologicznego, etc.).

Podsumowanie

W świecie idealnym wszyscy swoje pierwsze kroki w e-Commerce stawialiby z wykorzystaniem platformy sprzedażowej, która ułatwia późniejszy rozwój. Niestety z wielu powodów tak nie jest. Często początkującym przedsiębiorcom brakuje wiedzy lub środków, by postawić na najlepsze rozwiązanie. Z czasem zaczynają dostrzegać jego wady i pojawia się myśl o zmianie. Jeśli jesteś właśnie w takiej sytuacji, mam nadzieję, że mój artykuł choć trochę przybliżył Cię do podjęcia właściwej decyzji. Powodzenia!